Przyleciałam z Hurghady. Niestety. Ile bym dała, by móc jeszcze raz tam wrócić i powiedzieć: "nareszcie w domu!"
Bo tutaj czuję się tak obco. Polska, szara rzeczywistość. Duszne powietrze, zachmurzone niebo, plotkujące nastolatki, nietolerancyjne społeczeństwo, kolejki w sklepach, zapach spalin i przejedzona polityka.
Nie, nie, nie, nie, nie.
To nie to samo, co palmy daktylowe, płaszczka na rafie koralowej, słone morze, uciekanie przed meduzami, egipskie "jak sje masz kochanje", wieczorne spacery i martwa pustynia. Co ja mówię, ona nie jest martwa. Ona wci